Poznań- Mollini
>> piątek, 4 grudnia 2009
Zbliża się weekend, więc dziś nieco inaczej na moim blogu. Pogoda zrobiła się mroźna więc średnio to zachęca do dłuższych spacerów. Więc jak zwykle taką porą najlepiej wybrać się na coś, co troszkę połechta nasze podniebienia.
Ostatnio miałem przyjemność być we włoskiej restauracji Mollini w Poznaniu. Włoska kuchnia to raczej kojarzy mi się wyłącznie z spaghetti i plackiem pizzy. I owszem takich dań w restauracji zabraknąć nie mogło. Ale pokusa przy wyborze czegoś z menu tak naprawdę była skierowana nieco w innym kierunku. Racjonalnie człowiek myśli- pizzę i spaghetti to mogę samemu zrobić lub kupić w wielu innych miejscach, więc może spróbować jednak coś innego? Oczywiście domyślam się, że taka pizza na pewno inaczej smakuje w typowych pizzeriach a inaczej we włoskiej restauracji. Jednak powszechne dania kuchni włoskiej przegrały z innymi.
Żona zamówiła sobie lasanię szpinakową z mozzarelą i beszamelem. Bardzo dobry i delikatny smak. Miałem również okazję pierwszy raz spróbować (uszczyknąłem z Jej kamionki) szpinak liściasty, bowiem dotąd w domu zawsze gotowałem rozdrobniony. Ja natomiast pokusiłem się na pierś z kurczaka podawaną w sosie śmietanowo-kurkowym wraz z grillowanymi warzywami. Sama pierś raczej wrażenia wielkiego nie zrobiła, ale potrawa warta pokusy ze względu na ten sos. A ponieważ grzyby w sosie od dłuższego czasu chodziły za mną, nie ulega wątpliwości, że podmaśliły moje podniebienie.
Na szczęście lista deserów nie była długa i nie trzeba było się długo zastanawiać. Padło na sałatkę owocową podawaną w połówce melona oraz na serek Mascarpone z malinami. Sałatka przepięknie podana i smaczna. Owoce można było maczać w dżemie jagodowym co dało większy wrażenie słodkości. Natomiast Mascarpone z malinami do dziś czuję w ustach. Czegoś takiego jeszcze nie jadłem.
A o samej restauracji. Do Włochów raczej mam małe uprzedzenie ze względu na ich porywczy temperament. Mają za to piękny kraj z którego najbardziej chciałbym odwiedzić Rzym i Toskanię. A sama restauracja warta polecenia. Wystrój wnętrza stylistycznie dobrze dobrany, daje poczucie wielkiej estetyki i elegancji. Mankamentem była jedynie muzyka płynąca z głośników. Jak przystało na włoską restaurację wypadałoby zagrać coś włoskobrzmiącego niż anglojęzyczne hity klasycznego popu sprzed kilkunastu lat. Ogólnie wrażenia bardzo pozytywne, miejsce warte polecenia- ot czasami można coś innego zaserwować sobie na weekendowy wieczór. A ceny wypośrodkowane, nie jest najtaniej, ale i też z menu można wybrać coś dla dwojga w rozsądnych kwotach. Nikt nie każe na pierwszy raz zamawiać homara:) No i oczywiście bogata karta win- nie tylko włoskich. Więcej na: www.mollini.pl
7 komentarze:
wnętrze zachęca.
a szpinak? w domu najlepszy przyrządzam ja. :)
uwielbiam szpinak, ale nie tą foliową sklepową "paciurygę" ;)
Wygląda bardzo ciekawie. Lubię włoskie restauracje - muszę namówić mojego męża na wycieczkę do centrum :) Jak dotychczas, najbardziej włoskie jedzenie smakowało nam w Fidelio na Garbarach.
Pozdrawiam!
Ciekaw wnętrze ;)
Kurki w sosie śmietanowym... mniam... Ale jeszcze lepsze są rydze ze śmietaną, jakoś w tym roku nie miałam szczęścia i w lesie rydzów nie znalazłam. A szkoda.
hmmm. to będzie jedno z must-seen-places kiedy w końcu wybiorę się do Poznania ;-)
Aż mi się jeść zachciało :D
jak będę w Poznaniu to chyba się skuszę
Prześlij komentarz