Francja- Prowansja
>> środa, 18 listopada 2009
Z dnia 13 września 2009
Tak mi jakoś ostatnio weszło na wspomnienie mojego pierwszego wyjazdu za granicę. A wszystko przez to, że żona na działce zasadziła lawendę. A nic mi się tak z lawendą nie kojarzy jak kilkudniowy pobyt na południu Francji. I nawet pamiętam, że czas był ten sam co teraz, bo początek września. Niezapomniane przeżycie, kiedy to człowiek po wielu podróżach po kraju nagle zostaje rzucony za granicę i to jeszcze w tak urocze miejsce. Mówię rzucony, bo wycieczka spadła jak grom z jasnego nieba- po prostu nagroda zdobyta w konkursie radiowym. Wrażeń z wyjazdu przywiozłem co nie miara. Ale słowem przewodnim, które przewijało się dosłownie wszędzie było właśnie "lawenda".
Pamiętam do dziś klimat mydlarni czy małych artystycznych galerii. Zawsze gdzieś powiewały wiązki suszonej lawendy, czy też świeżej, zasadzonej w pięknych ozdobnych naczyniach. W powietrzu unosił się aromat olejków eterycznych oczywiście o zapachu lawendy. Lawendę można było kupić w każdej postaci, czy to mydła, balsamów, płynów do kąpieli a także suszonych kwiatów czy jako plecione piękne kwieciste bukiety. Tak sobie myślałem, że tam lawenda jest czymś w rodzaju jak na jesień wrzos w naszym kraju. Nie ukrywam, że chciałbym tam jeszcze wrócić. Wówczas jako że pierwszy raz byłem na takiej wyprawie to wszystko chłonąłem bardzo powierzchownie chcąc skosztować jak najwięcej z atrakcji. Dziś z perspektywy czasu już wiedziałbym co jest warte zobaczenia, jakie miejsca odwiedzić. Wówczas wszystko było dla mnie nowe i tak do końca nie potrafiłem wyodrębnić tego co tak charakterystyczne dla danego regionu. Oczywiście poza lawendą :)
I chociażby prowansalskie miasteczko ukryte gdzieś na jednym ze wzgórz. Jego urok odkryłem dużo później wracając już do niego wirtualnie. Bowiem wcześniej było dla mnie tylko zagranicznym miasteczkiem. A to wcale nie takie zwykłe miasteczko jak mi się kiedyś wydawało. Cieszę się, że tam byłem, ale żałuję że nie potrafiłem czerpać jego atmosfery:
W każdym razie pola lawendy na długo pozostaną w mojej pamięci i kojarzyć się będą zawsze z tym samym. Chociaż we wrześniu kwiaty już tak pięknie nie kwitły, ale pola ciągnące się po sam horyzont robiły wrażenie. Ciekawe, jak zachowają się krzewinki posadzone na działce, w naszych polskich warunkach.
0 komentarze:
Prześlij komentarz