Czechy- Nove Mesto nad Metuji
>> środa, 18 listopada 2009
Z dnia 4 września 2009
Tym razem moje własne wspomnienia. A wszystko za sprawą ostatniej zamieszczonej kartki, a właściwie wątku ślubów w zamku. Przy okazji pobytu w Kotlinie Kłodzkiej udało nam się wybrać na czeską stronę. Między innymi odwiedziliśmy małe miasteczko Nove Mesto nad Metuji. Troszkę na pograniczu wszelkich szlaków po Czechach, aczkolwiek caraz bardziej zyskuje popularność wśród odwiedzających go Polaków. Miasteczko położone malowniczo nad górskim potokiem, a życie toczy się dość sennie wzdłuż praktycznie jednej głównej ulicy, która w pewnym momencie przeradza się w uroczy rynek. Tutaj też skupia się całe życie turystyczne miasta, gdyż wokół można się przechadzać sukiennicami z miejscowymi sklepikami i kilkoma restauracjami. Jednakże bez tłumów, ze spokojem, tak jakby tutaj nikt nie liczył czasu. Największą jednak atrakcją jest stojący przy rynku zamek.
Zamek o wiele piękniej prezentuje się od strony ogrodów, które są naprawdę warte polecenia. Nam się nie udało ich zwiedzić, jak również nie zwiedziliśmy komnat zamku, a to ze względu, że z dzieckiem w wózku jest to średnio wygodne. Jednak udało nam się zaczerpnąć klimatu na małym, ale przytulnym dziedzińcu zamkowym.
Sama budowla widać ma mocno zniszczoną elewację. Ale mimo wszystko obiekt wart polecenia. Ot chociażby na wspomniane już ogrody. Jednak co przykuło moją uwagę. Podobnie jak w Zamku w Mirosov tak i tutaj odbywają się śluby. I to z ogromną częstotliwością. Nie wiem, może to taka moda w Czechach aby ślubować w prawdziwie książęcej czy nawet królewskiej scenenerii. W zamku jest nawet specjalna piękna kaplica, gdzie uroczystości się odbywają. W okolicach zamku byliśmy może z godzinkę, a przez ten czas przewinęło się sporo młodych par. I to w godzinach przedpołudniowych. I co mnie jeszcze zaskoczyło. Nie ważne czym się tam jeździ do ślubu. Nie musi to być długa limuzyna. Może to być nawet trzydrzwiowy Fiat Punto bez oszołamiającej dekoracji.
0 komentarze:
Prześlij komentarz