Polska- Auschwitz I
>> środa, 3 sierpnia 2011
To był najtrudniejszy punkt naszej wycieczki do Małopolski. Odwiedzenie tego miejsca wiązało się z szeregiem pytań. Po co? Czy damy radę? Czy naprawdę chcemy? Czego można się spodziewać? Jak będziemy się czuć po wizycie? Jeszcze tuż przed wejściem na teren obozu (tuż po obejrzeniu krótkiego filmu dokumentalnego) targały różne myśli na temat miejsca które postanowiliśmy zwiedzić.
W końcu założyliśmy słuchawki i z przewodnikiem ruszyliśmy. Czułem się dziwnie. Pierwszy przystanek przed słynną bramą obozową i tablicą Arbeit Macht Frei. To okropne uczucie przechodząc dokładnie tym samym miejscem co setki tysięcy osób internowanych. Wokoło to samo druciane ogrodzenie, ta sama brama, kuchnia obozowa, obok kominy z krematoriów. W powietrzu autentycznie czuć ból, rozpacz, życiowe tragedie, śmierć. Bezsensowana śmierć jak cała wojna jest absurdem. Niestety zwiedzanie takich miejsc w moim przypadku polega na dziwnym uczuciu jakby to mnie dotyczyło. Co by było gdybym to ja tutaj żył, moi najbliżsi, gdyby to teraz się miało wydarzyć. Ciężko z takim uczuciem nawet pisać o tym, nie mówiąc o przeżywaniu tragedii tych ludzi. Ja tylko sobie wyobrażałem, oni to przeszli.
Auschwitz I to główny obóz, który składał się z 30 ceglanych budynków. Zwiedzanie polegało na przechodzeniu do kolejnych budynków które kryły w sobie makabryczne fakty holokaustu. Spacer pomiędzy nimi odbywał się w ciszy. Jedyny dźwięk jaki dało się słyszeć to chrzęst kamieni pod butami. Coś okropnego. Wystarczyło nieco przymknąć oczy- wydawało mi się że podążam wraz z więźniami. Że ten dźwięk odbija się echem o ściany budynków, że uwięziony został tutaj wraz ze wszystkimi ofiarami. Lecz po wyzwoleniu obozu pozostał tu na wieczność dając pamiątkę po tych co dzień w dzień szli dokładnie tymi samymi ścieżkami co ja. Specyficzne wrażenie. Trudne do opisania.
Patrząc na te budynki bez problemu można było odnieść wrażenie, że to milczący świadkowie ludzkich dramatów. Każdy z budynków miał zapisaną własną historię. Blok 10 stanowił miejsce zbrodniczych medycznych eksperymentów- poszukiwano szybkiej i taniej metody sterylizacji kobiet. Ponadto na więźniach, niczym na szczurach doświadczalnych testowano działania leków, nowych środków chemicznych. Blok 24 mieścił obozowy dom publiczny. Usługi seksualne świadczyły tu także więźniarki- niejednokrotnie wbrew własnej woli. Blok 11- najsłynniejszy. Był wewnętrznym więzieniem przeznaczonym do odbywania kar za naruszenia prawa obozowego. Kary w nieludzkich warunkach. To była walka o przetrwanie. Tu były też cele tych którzy czekali na rozstrzelanie. Obok bloku- ściana śmierci, gdzie dokonywano egzekucji.
Ale tylko nieliczni ginęli w ten sposób. Najczęściej drogą wyjścia był komin krematoryjny. W ten sposób najłatwiej można było się pozbyć ciał, a z prochem ludzkim też mniej problemów. Najpierw ludzi zagazowywano, następnie palono w takich piecach:
Wcześniej ogołacano ich ze wszystkiego. Z tego co posiadają oraz z ludzkiej godności. Mało tego, do końca zostawiano im nadzieję że idą na lepsze. Jeńcy musieli się rozebrać z rzeczy, zostawić wszystko co z sobą przywieźli. Dalej wchodzili do komory gazowej z myślą, że to zbiorowy prysznic. Po kilkunastu minutach wietrzono komory z pozostałości gazu, obcinano więźniom włosy, wyrywano złote zęby, odbierano biżuterię niejednokrotnie odcinając palce. Nic nie mogło się zmarnować. Ekspozycja również zawiera te wszystkie rzeczy. Łącznie z tonami ludzkich włosów, które nie doczekały się eksportu do Rzeszy celem przerobienia na włosiankę- materiał do szycia np. ubrań. Ekspozycji włosów nie można było fotografować, ale poniżej inne rzeczy które odebrano jeńcom:
Najbardziej wstrząsające? Jeśli coś może być bardziej wstrząsające od ogółu tego co tam było. Ale były tam także dziecięce ubranka, zabawki. Za co? Dlaczego te dzieci musiałby przez to przejść. Nie dość że urodziły się w czasie wojny to jeszcze cierpiały za ludzkie grzechy. Czym było ich dzieciństwo wobec dzisiejszych czasów w krajach cywilizowanych. Większego piekła chyba nikt im nie jest w stanie zafundować.
Miejsce dla osób o mocnych nerwach i dużej wrażliwości. Bo rozumiem, że przyjeżdżają tutaj ludzie którzy chcą poznać prawdę, oddać hołd, przekonać się jak to było naprawdę. Myślę, że Auschwitz zwiedza się raz, góra dwa razy w życiu. Po co więcej? Jedynie może aby komuś pokazać, oprowadzić. Więcej chyba nie ma sensu. Dowiedziawszy się prawdy, zobaczenie na własne oczy jak to było wystarczy. Na pewno warto spróbować. Ale wcale się nie dziwię, że wielu z tych którym udało się przeżyć już tutaj nie wrócili po wyzwoleniu obozu. A takich było niewielu. Dodam tylko, że więźniowie nie przeżywali w tych warunkach dłużej niż kilka miesięcy. Jeśli byli oczywiście więźniami. Większość jednak tylko przeszła przez bramę po to aby za chwilę poddać się masowej zagładzie.
3 komentarze:
Miałam kilka razy okazję tam pojechać, ale chyba się nie nadaję, bo jak bym zobaczyła te piece i te dziecięce zabawki, okulary itd, to bym po prostu przebeczała nie tylko całą wizytę tam i później noc. A nie daj Boże bym trafiła przy okazji na jakąś wiecieczke... chyba by mnie szlag trafił na głupotę młodych ludzie. Chyba się po prostu boję tego miejsca. Może kiedyś pojadę, ale to może..
Wstrząsające miejsce i okropna historia, zdjęcia mówią same za siebie. Nie, raczej nie chciałabym tego zobaczyć na własne oczy...
Byłam tam kiedyś na "wycieczce" z klasą. Nie wiem czy byłam gotowa na oglądanie tego wszystkiego...
Prześlij komentarz